Od Rydzyny do Japonii. Przygoda Michała

 Od Rydzyny do Japonii. Przygoda Michała

Michał Fiebig pochodzi z Rydzyny. Już wkrótce startuje w Mistrzostwach Świata w Japonii i może pochwalić się wieloma sukcesami. Dziś postanowił podzielić się z naszymi czytelnikami swoją pasją.

Redakcja: Pochodzisz z małego miasteczka Rydzyna. Tu się wychowałeś. Co spowodowało że mieszkasz w Ustce?

Michał Fiebig: Mieszkając w Rydzynie nigdy nie myślałem, żeby się z niej wyrwać i szukać szczęścia gdzieś w większym mieście. To sprawy sercowe spowodowały, że opuściłem rodzinny dom.

Nie była to łatwa decyzja . Tęsknota za rodziną i znajomymi .

Od tego czasu minęło już trochę lat i wygląda na to, że to w Ustce

zostanę już na dobre.

R.: Z tego co pamiętam to zawsze byłeś oryginalny i miałeś jakiś cel. Jeszcze, jak mieszkałeś w Rydzynie, trenowałeś sztuki walki. Co się z tym stało?

M.F.: Trenowałem kickboxing i boks u Albina Pudlickiego w Polonii Leszno przez kilka lat i w tym czasie udało mi się zdobyć: srebrny medal na Mistrzostwach Polski 1996 Kickboxing Light-Contact oraz brązowy medal na Mistrzostwach Polski 1998 Kickboxing Light-Contact. Zostawiłem to wszystko po wyjeździe do Ustki. Z różnych powodów.

Raz, że praca nie pozwalała mi na intensywne treningi a po drugie chęć rywalizacji w sportach walki przestała mnie interesować. Adrenalina, jaka mi towarzyszyła w zawodach, przestała działać i bez takiej sportowej wściekłości nie czułem więcej chęci obijania się na ringu.

Być może jeszcze kiedyś powrócę czysto rekreacyjnie do tego sportu

R.: Jak się zaczęła twoja przygoda z wyciskaniem na ławeczce ? Czy to przypadek? Czy najpierw siłownia?

M.F.: Sport zawsze przeplatał się w moim życiu. Na siłownie chodziłem jeszcze mieszkając w Rydzynie. Trenowało się po piwnicach i garażach, często na sprzęcie zrobionym z odzyskanych na złomie elementach. Można było pomarzyć o takim, jaki teraz jest na każdej siłowni.

W miarę regularnie zacząłem trenować od 8 lat i to właśnie dzięki nim pojawiły się dość spore ciężary. Przygoda z wyciskaniem sztangi na leżąco zaczęła się przypadkowo. Kolega z Ustki Piotr Burzyński, widząc, jak macham sztangą z 150 kg obciążeniem, stwierdził, że powinienem spróbować swoich sił na zawodach. Rok później wystartowałem pierwszy raz, zdobywając drugie miejsce na turnieju w Damnie. Walczyłem z bardzo dobrymi zawodnikami, dlatego satysfakcja była ogromna.

I tak już minął rok, odkąd zacząłem startować w barwach Wrocław Team i jak się okazuje z całkiem dobrym skutkiem.

R.: Jesteś mistrzem Polski. O jakich najważniejszych tytułach chciałbyś opowiedzieć.

M.F. : Mimo, że startuje w zawodach dopiero od roku, wziąłem udział w 6 imprezach i z każdej przywoziłem trofea, a czasem po dwa z jednych zawodów. Najważniejsze z nich to wywalczone na Mistrzostwach Polski, w 2018 roku w Sosnowcu zdobyłem:

  • Złoto Masters kat 74kg, Brąz open 74kg,                                                            a w 2019 roku w Kielcach:
  • Złoto Masters kat 74kg, Brąz open 74kg

Ponadto zakwalifikowałem się do Mistrzostw Świata w Japonii, które odbędą się już 18 maja 2019 r. w Tokio oraz na Mistrzostwa Europy w Luksemburgu 7-8 sierpnia.

Na Mistrzostwach Polski pobiłem już trzykrotnie rekord Polski w kat.74 kg Masters.

R.: Jedziesz do Japonii na mistrzostwa świata. Wiemy, że jesteś pretendentem do złotego medalu a Twoim najgroźniejszym rywalem jest Japończyk. Opowiedz nam o tym.

M.F. Impreza tej rangi to duże wyzwanie dla mnie. Tym bardziej mnie to nakręca i motywuje do ciężkiej pracy. Opierając się na zgłoszeniach zawodników i podanych wynikach wynika, że najgroźniejszym przeciwnikiem będzie Japończyk Matsumoto Kenichiro .

O rywalu nie wiem jednak zbyt wiele, poza tym, że to solidny zawodnik i będzie chciał zgarnąć złoto.

Japończycy słyną ze swojej solidności w każdej dziedzinie, więc zdaję sobie sprawę, że mój najgroźniejszy przeciwnik odrobił lekcje.

Mogę wam jednak obiecać, ze będę walczył do samego końca o złoto.

R.: Czy do MŚ przygotowujesz się w specjalny sposób?

M.F.: Do Mistrzostw Świata przygotowuje się, jak do każdych zawodów. Dopiero po Mistrzostwach Europy spróbuję dokonać zmian w planie treningowym. W przygotowaniach pomaga mi Mikołaj Nowak z Rydzyny, z którym na co dzień trenuję, a prywatnie przyjaźnimy się i pracujemy razem. Wzajemnie dajemy sobie popalić na treningach, co procentuje na zawodach. Namawiam go na starty w zawodach i może niebawem o nim usłyszycie.

R.: Czy musisz przestrzegać specjalnej diety czy możesz jeść wszystko?

M.F.: Staram się trzymać dietę przez cały rok i to nie tylko ze względu na zawody, ale również dla dobrego samopoczucia. Opieram się głównie na nie przetworzonym jedzeniu, a że lubię gotować nie sprawia mi to żadnego problemu.

Czasem mam dni kiedy pozwalam sobie na więcej i odwiedzam pizzerię, czy idę na jakiegoś kebaba, ale dość szybko wracam do rutyny i racjonalnego żywienia.

Najgorzej jest na wakacjach, kiedy trzeba trzymać się diety a tu tyle pyszności do spróbowania.

Żona podziwia mnie za charakter i konsekwencje w takich sytuacjach.

Po zawodach pozwalam sobie w nagrodę na więcej i przez kilka dni delektuje się każdym posiłkiem.

R.: Jaki wpływ ma twoja pasja na rodzinę? Pewnie w domu jesteś gościem? Ale pewnie wszyscy są z ciebie dumni?

M.F.: Jeśli chodzi o treningi, to nie mam z tym żadnego problemu i te kilka godzin w tygodniu poświęcam na swoje zainteresowania. Rodzina mnie wspiera, a to jest dla mnie najważniejsze.

Problem pojawia się ze startem w zawodach i znalezieniem na nie czasu. Często dzielą mnie duże odległości, a podróże przez cała Polskę zajmują mnóstwo czasu. Staram się jednak tak to wszystko poukładać ,żeby nie wpływało to na moje życie rodzinne. Dlatego tez zdecydowałem się brać dział tylko w większych imprezach, takich jak Mistrzostwa Polski, Europy i Świata.

R.: Pracujesz zawodowo czy tylko podnoszenie ciężarów.

M.F.: Pracuję zawodowo jako stolarz budowlany a podnoszenie

ciężarów jest jednym z moich zainteresowań .

Nie jest łatwo to wszystko pogodzić,ale jak widać po wynikach jakoś daję radę.

Uwielbiam podróżować, a pasja połączona z podróżami powoduje, że mogę odwiedzić ciekawe miejsca na świecie.

Najlepszym przykładem jest mój kolejny wyjazd na Mistrzostwa

Świata do Japonii.

R.: Jak jest z dopingiem w tej dziedzinie sportu czy są kontrole?

M.F.: Startuję w federacji IPF z ramienia Polskiego Związku Kulturystyki Fitness i Sportów Siłowych, która jako jedyna podlega pod ministerstwo, zatem kontrole dopingowe mogą mieć miejsce. Badania takie są prowadzone wyrywkowo, jednak nikt nie wie kiedy i na jakich zawodach się pojawią z kontroli antydopingowej.

Zjawisko dopingu niestety dotyczy wszelkich sportów i jest możliwe, zważywszy na to, że rywalizujemy z przeciwnikiem na tak zwanej bombie i kontrola może nie przechwycić danej osoby.

Na szczęście na zawodach wysokiej rangi wysokie kary i dyskwalifikacje zawodników odstraszają zawodników stosujących doping.

R.: Czy masz sponsorów czy sam wszystko finansujesz?

M.F.: Moja przygoda z tym sportem dopiero się rozpoczęła i dzięki pomocy kilku firm jest mi dużo łatwiej sfinalizować związane ze startem dosyć kosztowne wyjazdy. Większość kosztów pokrywam jednak z własnej kieszeni. W przypadku Japonii koszty przelotu, startowego, kontroli antydopingowej i noclegów to około 5tysięcy złotych, nie licząc wyżywienia i transportu na miejscu. Zainteresowanie tą dyscypliną jest jednak coraz większe i mam nadzieję, że w przyszłości pojawią się kolejni sponsorzy chcący pomóc w sfinalizowaniu kosztownych wyjazdów. Liczy się każdy grosz tak naprawdę, a dzięki takiej pomocy zależy czy dany zawodnik pojedzie na międzynarodową imprezę. Zapraszam wiec firmy chcące pomóc w sponsorowaniu moich wyjazdów a ze swojej strony obiecuje godnie reprezentować ich wizerunek i walczyć o najwyższe trofea.

R.: Czy czujesz się spełniony jako sportowiec i jako człowiek?

M.F.: Jako sportowiec rozpoczynający przygodę z tym sportem jestem wręcz zdumiony jak to wszystko szybko się potoczyło. Minął już rok od mojego pierwszego startu w zawodach u Pana Wojtka Wilkowskiego w Damnie a juz startuje na Mistrzostwach świata, reprezentując nasz kraj.

To dzięki takim osobom które propagują sport we wszelkiej postaci mogłem postawić pierwsze kroki w tej dyscyplinie i poznać ludzi, np. Pawła Tyborczyka jednego z najlepszych siłaczy na świecie, który pomógł mi wskoczyć na odpowiednie tory i ruszyła machina.

Nie spodziewałem się, że tak szybko to wszystko się potoczy, dlatego z całą pewnością mogę powiedzie ze czuje się spełniony jako początkujący sportowiec w tej dyscyplinie.

Ogromne wsparcie mam też ze strony klubu i zawodników Wrocław Team, który reprezentuje. Panuje tam rodzinna atmosfera i to chyba właśnie to powoduje ze jest to najlepszy klub w Polsce.

A jeśli chodzi o życie prywatne to jestem szczęśliwy. Mam kochającą żonę Kristinę i dwie kochane córki Nel i Vanessę, które są dla mnie całym światem. Korzystając z okazji, pozdrawiam was, laseczki moje kochane!

Mam pracę, ze zdrowiem wszystko gra Spełniam się sportowo i przede wszystkim mam wsparcie rodziny i znajomych.

Pozdrawiam wszystkich z mojej kochanej Rydzyny i okolic i dziękuję za zainteresowanie moją osobą.Trzymajcie kciuki 18maja podczas mojego startu na Mistrzostwach Świata w wyciskaniu sztangi leżąc.

 

Zobacz także