Nowy problem dla gminy

W Polsce przybywa imigrantów z Ukrainy. Także w Rydzynie i okolicznych wioskach coraz częściej można usłyszeć sąsiadów ze wschodu. Część z nich pracuje i zarabia na utrzymanie swoje oraz rodziny. Wielu pracodawców chętnie zatrudnia osoby z zagranicy, a i oni starają się zadbać o swój byt.
Niestety, sytuacja, jak wszystko, ma też drugą stronę medalu. Nie wszystkim udało się zasymilować, co stanowi dla gminy niemały problem. Część mieszkańców Rydzyny i okolic nie czuje się bezpiecznie, co spowodowane jest zachowaniem naszych sąsiadów zza wschodniej granicy.
– Nie mam nic do przyjmowania osób z zagranicy do pracy, ale niech nie chodzą pijani po Rydzynie – mówią w rozmowie z nami.
Gmina musi wspierać proces asymilacyjny nowych mieszkańców, a także zadbać o to, by tubylcy czuli się bezpiecznie. Część z napływowych osób z pewnością ma problem z przystosowaniem się do nowych warunków. Świadczy o tym przede wszystkim wzrost przestępczości (w ubiegłym roku liczba przestępstw popełnianych przez cudzoziemców wzrosła aż o 40 procent). Imigranci zza wschodniej granicy najczęściej odpowiadali za jazdę po pijanemu.
– Na Ukrainie, zwłaszcza na terenach wiejskich czy niezabudowanych, jest mało kontroli drogowych. A jeżeli są, to milicję można niestety przekupić. Nasi rodacy myślą więc, że w Polsce także można dać łapówkę i uniknąć kłopotów – komentuje sprawę nietrzeźwych kierowców zza wschodniej granicy Mirosława Keryk, prezes fundacji Nasz Wybór, pomagającej Ukraińcom w Polsce.
W obliczu rosnącej liczby imigrantów z Ukrainy warto zadbać o to, by mogli nie tylko zarobić na godny byt, ale i pomóc im w przystosowaniu się do nowych warunków. Może warto zaoferować dla nich kursy, np. języka polskiego, dzięki którym będą mogli lepiej porozumieć się z rodowitymi mieszkańcami, co zmniejszy dystans i bariery kulturowe.
Źródło: własne + www.rzeczypospolita.pl
foto: uslugi-transportowe.org