Jestem z ludźmi i dla ludzi – wywiad z wicewojewodą Dorotą Kinal

logo24Jestem z ludźmi i dla ludzi

Wywiad z Panią Dorotą Kinal – wicewojewodą wielkopolskim.

 

 

 

 

 

 

 

Jest Pani społecznikiem, wychowawcą młodzieży a w 2014 została Pani wicewojewodą wielkopolskim. Powiedziała Pani wtedy, że nie chce „politykować” tylko pomagać ludziom. Skąd decyzja o starcie w wyborach parlamentarnych?

 

 

Nie jestem i nigdy nie byłam typem działacza partyjnego. To Polskie Stronnictwo Ludowe mnie znalazło, dostrzegło mój potencjał i pozwoliło się wykazać na liście w okręgu kalisko-leszczyńskim. Sądzę, że stało się tak dlatego, że PSL zgodnie ze swoim hasłem chce być „bliżej ludzkich spraw”. Bliżej Polski lokalnej, a dalej od populizmu i idiotycznych warszawskich kłótni wokół tematów zastępczych. Uważam, że dostrzeżono mnie właśnie dlatego, że na ludzkich sprawach znam się dobrze, pewnie lepiej niż na robieniu tak zwanej „polityki”. To praca z ludźmi daje mi energię. Byłam nauczycielem, dyrektorem szkoły, wicekuratorem i przez 33 lata aktywną działaczką ruchu harcerskiego. Powiem jednak wprost, że szczególną satysfakcję osobistą daje mi moja praca w charakterze kuratora społecznego przy Sądzie Rejonowym w Kościanie. Nic tak nie cieszy jak uśmiech na twarzy dziecka, które czasami pierwszy raz w życiu wyjeżdża na prawdziwe wakacje. A przecież ja działam między innymi dla takich właśnie dzieci z ciężko doświadczonych przez los rodzin. Jako kurator społeczny zajmuję się organizowaniem wyjazdów, zakupami podręczników, odzieży i innych potrzebnych na co dzień rzeczy. Ta praca daje mi tak dużo radości, że nie mogłam z niej zrezygnować nawet po objęciu stanowiska wicewojewody wielkopolskiego.

 

Jak Pani udaje się łączyć te obowiązki?

 

Cóż, w efekcie muszę czasami spać tylko po kilka godzin dziennie i bardzo ostrożnie zarządzać swoim czasem. Ja po prostu nie umiem siedzieć zamknięta w biurze. Również jako wicewojewoda starałam się do ludzi jak najczęściej wychodzić. Patronuję m.in. kampanii

„Drugie życie”, której celem jest promowanie wśród młodzieży wiedzy o przeszczepach, a także „Małemu Wolontariatowi”, który uczy dzieci empatii i wrażliwości. Z Drużyną Szpiku odwiedzam często chore dzieci w szpitalach. Uważam jednak, że jeśli chodzi o pomoc chorym, przykład zawsze działa lepiej niż hasła, dlatego jestem też honorowym dawcą krwi.

 

Dlaczego zdecydowała się Pani związać z PSL? Co Panią do tego ugrupowania przekonało – teraz, w czasie który jest przecież dla Stronnictwa okresem ciężkiej próby?

 

Zdaję sobie oczywiście sprawę, że kampania polityczna bywa brutalna, politycy PSL są krytykowani przez niektóre media a notowania mojego ugrupowania oraz jego koalicjanta mogłyby zapewne być lepsze – choć równocześnie należy podkreślić, że PSL jest zwykle krzywdzone przez wadliwie przeprowadzane sondaże. Dla mnie sondaże nie mają jednak wielkiego znaczenia. Chcę z całą mocą podkreślić, że nie znalazłam się na liście z myślą

o splendorach i „stołkach”. Przyszłam po to, aby pomóc. A dlaczego do PSL? cóż, tego czego się o Stronnictwie zwykle nie mówi, to to, że jest największą i najbardziej demokratyczną partią polityczną w Polsce. PSL skupia prawie 130 tysięcy członków rozsianych po całej Polsce, od Kołobrzegu po Tatry.  Dla porównania, PiS ma sześć, a PO trzy razy mniej działaczy. To PSL jest partią, która zawsze stała po stronie interesów zwykłych Polaków, a nie tylko mieszkańców Krakowa i Warszawy. To Stronnictwo ma jasne wewnętrzne procedury wyborcze. To w nim najczęściej dochodzi do zmian na najwyższych stanowiskach. My ludowcy nie jesteśmy klubem adoracji wiecznego prezesa – pana i władcy naszej frakcji. Nie jesteśmy malutkim kartelem medialno-politycznym jak inni. Na naszych listach nie ma też „spadochroniarzy” z Warszawy, są natomiast zasłużeni działacze lokalni. Jesteśmy i zawsze byliśmy z ludźmi i dla ludzi.

 

Jakie są Pani zdaniem największe osiągnięcia ostatnich ośmiu lat rządów PSL w koalicji z Platformą Obywatelską?

 

Jako społecznik najbardziej doceniam zmiany dotyczące  bezpośrednio życia polskich rodzin.

Z roku na rok konsekwentnie zwiększały się wydatki na politykę rodzinną. O ile w 2011 roku przeznaczono na to kwotę ok. 32 mld zł, to w 2013 – już ok. 36 mld zł, w tym – dodatkowo około 6 mld zł z tytułu ulgi podatkowej dla rodzin z dziećmi. To częściowo dzięki staraniom PSL doszło też do wydłużenia płatnego urlopu rodzicielskiego do 52 tygodni (w 2006 roku było to tylko 18 tygodni, w 2013 – 26 tygodni). Koalicja PSL i PO ograniczyła też transfer pieniędzy ubezpieczonych do zagranicznych funduszy  emerytalnych. Dzięki temu  przyszłe  emerytury wszystkich Polaków będą wyższe. Zwiększeniu uległy też wszystkie świadczenia społeczne. Wzrosło wreszcie zatrudnienie i płace. Przecież aktualnie pracuje w kraju ponad 16 milionów ludzi, czyli najwięcej od ćwierćwiecza.

 

Z jakimi problemami muszą się dziś zmierzyć rządzący?

 

Mamy teraz do czynienia w Polsce z zaskakującą sytuacją. Chwalą nas eksperci. Rosną wszystkie wskaźniki. Polska się modernizuje i rozbudowuje, powstają nowe drogi, mosty, domy. Opowiadanie o „kraju w ruinie” jest po prostu obrzydliwym kłamstwem. Mimo to, zwykli ludzie wciąż nie konsumują w wystarczającym stopniu owoców rozwoju. Rosną także wymagania. Polacy coraz więcej podróżują, a punktem odniesienia dla młodego pokolenia pod względem jego aspiracji nie jest już PRL. Oni porównują swoje życie do standardów zachodnich i częściowo właśnie za sprawą poprzednich sukcesów rządów PO-PSL stawiają przed władzą  bardzo ambitne wyzwania. Sądzę, że dziś Polacy chcą przede wszystkim więcej zarabiać i mieć poczucie zawodowej stabilizacji. Co więcej, mają do tego prawo. Pracują bowiem bardzo ciężko, a mediana, czyli najczęściej występująca pensja, to w Polsce tylko około 600 dolarów na rękę – parokrotnie mniej niż w krajach zachodnich. Do tego często są to pieniądze otrzymywane na mocy tzw. „umów śmieciowych”. Dlatego tak wielu młodych ludzi woli wyjechać. Sytuacja oczywiście się poprawia, ale wciąż w odczuciu wielu zbyt wolno. Dlatego musimy zrobić wszystko, by tę poprawę przyspieszyć.

 

Jakie widzi Pani rozwiązania?

 

Po pierwsze, płace zgodne z aspiracjami młodych Polaków może im dać tylko w pełni innowacyjna gospodarka oparta na kreatywności polskich przedsiębiorców i naukowców. Nie mamy jeszcze takiej gospodarki. Aby ją zbudować potrzeba coraz lepszej edukacji i ścisłej współpracy pomiędzy biznesem a szkołami i uczelniami. Właśnie w tym kierunku idą np. wprowadzane przez rządy koalicyjne reformy szkolnictwa wyższego. Zwiększa się wydatki, ale też tworzy np. kierunki o profilu praktycznym z wymogiem długich staży, organizowane w ścisłej współpracy z przedsiębiorcami. Owoce tych zmian będą jednak odczuwane dopiero za jakiś czas. Teraz można zaś i trzeba uprościć system składkowo-podatkowy. Szukać oszczędności w biurokracjach ZUS i fiskusa poprzez ich połączenie. Można sprawić, by Polacy, zwłaszcza ci najbiedniejsi, płacili mniejsze „daniny”, a jednocześnie otrzymywali lepsze świadczenia i nie musieli pracować na fikcyjnych umowach. To jest możliwe. Mówi o tym zaproponowany niedawno przez premier Kopacz plan gospodarczy. I ja go popieram. To realna racjonalna propozycja, a nie puste, populistyczne obietnice, tak jakie znajdujemy w programie PiS.

 

Jak wyobraża sobie Pani swoje obowiązki jako posłanki? Czy nie będzie Pani brakować kontaktu w z ludźmi?

 

Jeśli zostanę wybrana, będę posłanką aktywną, która nigdy nie zamyka przed wyborcami swoich drzwi. Chcę ludzi słuchać i zrozumieć, by w ich imieniu działać. Wyborcy z mojego okręgu mogą liczyć na to, że każdy ich list i e-mail zostanie przeze mnie uważnie przeczytany, a żadna petycja nie będzie wyrzucona do kosza. Chcę też brać aktywny udział w sejmowych komisjach, zwłaszcza tych zajmujących się edukacją i polityką społeczną; będę tam oraz w sali plenarnej zabierać głos w tych sprawach, które dotyczą szczególnie nas – Wielkopolan. Nie będę natomiast uprawiać czczych sporów wokół rzeczy, które każdy powinien rozstrzygać we własnym sumieniu. Nie będę, na przykład, straszyć Polaków imigrantami, tylko zastanawiać się, co zrobić, aby im mądrze pomóc, nie robiąc tego niczyim kosztem. Nie będę marnotrawić pieniędzy podatnika na prywatne podróże, tylko wykorzystywać je do spotkań z ludźmi z mojego okręgu na rozmowy o ludzkich sprawach. Idę do sejmu po to, aby rozwiązywać problemy, a nie je tworzyć. Aby służyć, a nie szukać przywilejów.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Zobacz także