Andrzej Kuźbicki, mieszkaniec gminy Rydzyna, 20 grudnia 2016 roku objął funkcję prezesa Kolejarza Rawicz. Jako właściciel rawickiego Intermarche sponsoruje klub już osiem lat. Opowiada nam o planach na nadchodzący sezon, miłości do żużla i nowej kampanii rawickich Niedźwiadków.
Jak Pan ocenia początki swojej działalności w charakterze prezesa klubu Kolejarz Rawicz?
Myślę, że wystartowaliśmy bardzo fajnie. Zrobiliśmy dużo szumu wokół siebie. Ściągnęliśmy Adama Skórnickiego – na początku w roli managera, a później również w roli zawodnika. Angażujemy się w różne akcję charytatywne. Informacje o nas pojawiają się na wielu portalach żużlowych i sportowych. Jest nas wszędzie pełno i o to chodzi w tym wszystkim. Mamy nadzieję, że naszej działania zaprocentują i już wkrótce kibice „wrócą” na rawicki stadion.
Jak ocenia Pan obecną sytuację klubu?
Obecna sytuacja klubu jest przejściowa. Nie wiemy jeszcze, na czym stoimy. Nie pozyskaliśmy jeszcze zbyt wielu sponsorów, aczkolwiek prowadzonych jest wiele rozmów. Jak zostaną podpisane umowy, będziemy mówić o tym głośno. Teraz, póki co, zabieramy się do walki. O sponsorów. O kibica. O punkty.
Jak dogaduje się Pan z współpracownikami?
Nasza współpraca jest bardzo fajna. W zarządzie pozostały dwie osoby, które były wcześniej, a trzy – łącznie ze mną – weszły nowe. Te dwie osoby mają doświadczenie. Ja, jako że już wcześniej pełniłem funkcję wiceprezesa, też mam trochę doświadczenia. Koło dalej się kręci – chcemy działać dalej, inaczej i lepiej.
Jak układa się Pańska współpraca z żużlowcami?
Jest fajny klimat – mamy młodziutki zespół. Średnia wieku wynosi dziewiętnaście i pół roku. Obecnie najstarsi zawodnicy mają dwadzieścia dwa lata. Gdy Skórę wliczymy jako zawodnika, średnia pójdzie w górę (śmiech). W czwartek (26 stycznia) udało nam się pozyskać Arka Pawlaka z Piły. Chłopak przestał być juniorem, a w Pile miałby ciężko dostać się do składu. Pilscy działacze inwestują w niego, dlatego zaproponowali nam jego osobę na wypożyczenie.
Arek Pawlak ma dobre papiery do jazdy; oglądałem go w zeszłym roku na wielu młodzieżówkach. Jeździ podobnie jak Sebastian Niedźwiedź z Falubazu. Myślę, że to będzie dla nas duże wzmocnienie.
Mamy też wypożyczonych trzech juniorów z Rybnika – świeżo po licencji, ale czy dostaną się do składu, zobaczymy. Marek Lutowicz w zeszłym roku też był świeżo po licencji i fajnie jechał.
Zresztą, tak jak powiedziałem: są to młodzi chłopacy i niekiedy mam lepszy kontakt z ich rodzicami.
Czy prezesurę w klubie można porównać z zarządzaniem firmą?
Mam dużą firmę Intermarche, więc dostrzegam kilka różnic. W klubie działamy jak rodzina, bardziej na zasadzie koleżeńskiej. Nikt z nas nie jest tam zatrudniony. Robimy to społecznie, wręcz dopłacamy. Wszystkim leży na sercu dobro klubu, można to porównać do koła miłośników, w którym grupa osób dzieli się swoją pasją. Aczkolwiek, jeśli chodzi o decyzyjność, musi zostać zachowana pełna hierarchia. Anarchia nie doprowadziłaby do niczego dobrego.
Jak układa się współpraca z innymi sponsorami?
INTERMARCHE jest sponsorem klubu od 2009 roku. Mamy sponsorów dużo starszych, takich jak RAWAG, TAD- LEN. Są to sponsorzy wieloletni, na których zawsze możemy liczyć. Mamy też kilku nowych, min. Pana Roberta Głowacza PRZYCZEPY GŁOWACZ – jest on głównym sponsorem Sebastiana Niedźwiedzia, zależy mu na tym, żeby chłopak jeździł w Rawiczu. Seba to miejscowy pupilek. Pomagać nam dalej obiecał Frank Mauer, firma Holistic czy rawickie Bricomarche. Mamy również wielu partnerów wspierających i prowadzimy rozmowy z innymi – potencjalnymi sponsorami.
Przejdźmy do spraw organizacyjnych. Czego nowego możemy się spodziewać w nadchodzącym sezonie?
Będziemy walczyć, jak wszyscy, o dobry wynik, czyli o tzw. play-off. W tym sezonie chcemy się jednak skupić na przyciągnięciu kibica, dlatego dużą wagę przykładamy na mecze u siebie. W ostatnich dwóch sezonach, na stadionie pojawiało się zaledwie dwieście do trzystu osób, ale jeśli nie ma wyników, nie ma kibiców – sponsor odchodzi, dlatego chcemy w tym sezonie zawalczyć o jak najlepszą pozycję. Poza wynikiem sportowym planujemy zorganizować różne atrakcje dla dzieci np. dmuchane zamki. Myślimy, żeby wzbogacić naszą ofertę na stadionie poprzez równego rodzaju konkursy czy losowanie nagród.
Ponadto żużel w Rawiczu będzie głównie w soboty, dzięki czemu terminy nie będą kolidowały z zawodami w Lesznie. Chcemy, by rawiccy kibice żużla mogli w innym terminie spokojnie jeździć na Unię. Myślę, że może to również przyciągnąć kibiców z Leszna. Tym bardziej, że będzie kilku leszczyńskich chłopaków takich jak Marek Lutowicz czy wspomniany już Adam Skórnicki i być może Wiktor Lis, którego chcielibyśmy również wypożyczyć do naszego zespołu.
Co Pan co ma pan na myśli, mówiąc o powrocie do tradycji?
Jest to hasło przewodnie kampanii nowego zarządu. W 1996, dwadzieścia lat temu, stadion odwiedzało około trzech tysięcy kibiców, dlatego chcemy obudzić w mieszkańcach Rawicza kibicowskiego ducha. Stare plakaty, stare programy, wejście za okazaniem programu czy klimaty pikniku stadionowego podczas meczu. Chcemy wcześniej zorganizować prezentację drużyny i zaprosić na nią poprzednich zawodników takich jak Zenon Kasprzak, Zbigniew Krakowski, Adam Łabędzki, Mariusz Szmanda, Piotr Dym, Piotr Świderski czy inni.
Jest Pan kibicem Unii Leszno; czy miłość do leszczyńskiej drużyny nie koliduje z miłością do tej rawickiej?
Tak, jestem kibicem Unii. Już jako dziecko jeździłem kibicować leszczyńskiej drużynie i można powiedzieć, że ta miłość towarzyszy mi przez całe życie. Natomiast decyzja o sponsorowaniu Kolejarza Rawicz wynikała z tego, że mam firmę w Rawiczu. Podchodzę do tego nie tylko biznesowo, ponieważ przez te osiem lat bardzo przywiązałem się do rawickiego klubu; jestem również jego prezesem, więc Kolejarz bardzo leży mi na sercu.
Nie powoduje to jednak żadnego konfliktu. Tym bardziej, że w tym sezonie Kolejarz będzie jeździł w sobotę, a Unia w niedzielę.
Kiedyś pełnił już Pan funkcję wiceprezesa w klubie. Jak porównuje Pan te dwa okresy?
To były lata 2014/2015. Później, gdy przeprowadziłem się do Rydzyny, trochę odciąłem się od tego. Nie było Kolejarza Rawicz, tylko Holistic Polska Rawicz. Myślałem, że jak się całkiem przeprowadzę, to zupełnie o tym zapomnę, ale nie. Miłość do sportu żużlowego okazała się silniejsza i byłem na każdym meczu. Nawet na jedynym wyjeździe, na którym byłem z drużyną w Opolu.
Wiceprezes jest jednak tylko wiceprezesem. Nie miałem takiej mocy decyzyjnej jak teraz. Współpracowałem z ówczesnym prezesem, Darkiem Cieślakiem; zresztą to on wciągnął mnie do rawickiego klubu. Zarządzał on klubem przez dwanaście lat. Mimo,że ostatnio zaangażował się w działalność Głównej Komisji Sportu Żużlowego i nie jest już w zarządzie klubu, to mam z nim kontakt i chętnie skorzystam z jego porad.
Porównując te dwa okresy, jako prezes mam większą możliwość decyzyjną, a wtedy byłem tylko jednym z głosów.
Mogę zrobić coś po swojemu, stąd na przykład: nowa kampania, która częściowo jest moim pomysłem. Nie ukrywam, że bardzo pomagają mi spotkania w „Grupie Muszkieterów” (Jest to zrzeszenie niezależnych przedsiębiorców, którzy zarządzają supermarketami Intermarché i supermarketami Bricomarché – dop. red.). Tworzymy tam różne koncepty i nie ukrywam, że niektóre pomysły w grupie okazują się przydatne podczas planowanych działań w klubie.
Jak godzi Pan funkcję właściciela supermarketu Intermarche i prezesa żużlowej drużyny?
Trudno powiedzieć. To dopiero początki. Już za czasów wiceprezesury poświęcałem dużo czasu dla klubu. Musiałem być pewien, że kierownicy będą dbać o interesy sklepu w czasie mojej nieobecności. Codziennie jestem w sklepie, ale muszę też wygospodarować czas dla klubu. Nie jest łatwo, ale lubię wyzwania.